wtorek, 25 października 2011

Co sie zdarzy za 61 godzin?

Zauważyłam, że w ostatnich latach czytelnicy kryminałów odważyli się wyjść z "podziemia" i coraz więcej osób przyznaje się do tego, że lubi czytać akurat takie książki. Brawo :)
Ja od dawna twierdzę, że lubię czytać wszystkie książki, byle były dobre, co prawda mam swoje ulubione gatunki, ale nie „gatunkiem” kieruję się przy wyborze książki. Często o wyborze decyduje nazwisko autora, jeśli coś już czytałam i podobało mi się, jest wielce prawdopodobne, że następne książki też kupię. Z książką o której chcę napisać tak właśnie było, kupiłam ją, bo poprzednie utwory tego autora mi się podobały. Jak wiadomo (niektórym), kryminały (obok fantasy) są moim ulubionym gatunkiem, w końcu zaczynałam przygodę z nimi od dzieł Agathy Christie. I nie ukrywam, że właśnie dobrych kryminałów szukam często na jesienne i zimowe wieczory, tak kiedyś trafiłam na książki autora Lee Childa.
Lee Child pisze kryminały, których głównym bohaterem jest Jack Reacher, w pierwszych tomach żołnierz Żandarmerii Wojskowej, potem cywil. I cały czas dziwię się sama sobie, dlaczego ja tak lubię książki o Jacku, bo przecież nie przepadam za bohaterami typu: ostatni sprawiedliwy, sam przeciwko światu, opanowany, umiejący walczyć i przetrwać, wielki twardziel itd. Ja wolę bohaterów pracujących w grupie i mających jakąś rodzinę i przyjaciół a tu polubiłam samotnika, który po odejściu z wojska staje się, z wyboru, bezdomny. Facet wyliczył sobie, że kupowanie co jakiś czas czystych ubrań wyjdzie taniej, niż oddawanie starych do pralni, nie potrzebuje i nie ma stałego miejsca zamieszkania, jeździ od miasta do miasta i wszędzie oczywiście radzi sobie z największymi zbirami i broni słabszych. Tak naprawdę potrafi wzbudzać w ludziach sympatię, szkoda tylko, że traktuje innych trochę powierzchownie, nie jest w stanie zbudować z kimś trwałej więzi. Trochę wykorzystuje innych ludzi, bierze od nich co chce (najczęściej informacje), a potem znika.
W najnowszej książce Lee Childa „61 godzin” schemat jest oczywiście ten sam, Jack kontra zły świat. Ale warto ją przeczytać, bo jest po prostu dobra, chociaż troszeczkę gorsza niż poprzednie części. 



Jack Reacher odwiedza Północną Dakotę. Mróz, śnieg i wypadek autokaru składają się na to, że Jack zostaje „uwięziony” w miasteczku Bolton, w którym, oczywiście dzieje się coś podejrzanego. Bohater zostaje wciągnięty przez miejscową policję (chociaż tak właściwie sam się zgłasza, bo przecież jest prawy i uważa to za swój obowiązek) do ochrony starszej pani, która jest świadkiem koronnym, w miasteczku grasuje też podejrzany gang motocyklistów, a sama policja ma przedziwny układ z władzami miejscowego więzienia. Nawiasem mówiąc, ten układ wydaje mi się dość głupi i nie wierzę, żeby w rzeczywistości coś takiego byłoby możliwe, ale zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby nie ten układ to Jack nie miałby co robić w Bolton. Układ polegał na tym, że jeśli w więzieniu wybuchną zamieszki, to wszyscy, dosłownie wszyscy policjanci mają się udać w kierunku więzienia, tym samym zostawiając miasteczko na pastwę losu, a w tym konkretnym przypadku, zostawiając świadka koronnego na pastwę zabójcy. I tutaj wkracza do akcji Reacher, który zobowiązuje się chronić emerytowaną bibliotekarkę w razie sytuacji podbramkowej, która rzecz jasna przytrafia się dość szybko. W międzyczasie Jack zapoznaje się bliżej z jednym z policjantów, razem odkrywają, że gang motocyklistów ma związki z handlarzami narkotyków, w książce pojawia się meksykański gangster wzrostu siedzącego psa i cały czas się zastanawiamy do czego zostało 61 godzin? Co się wtedy ma wydarzyć? W trakcie akcji, która jak na książki Childa toczy się dość leniwie, wszystko łączy się w logiczną całość i czytelnik (jeśli wcześniej nie zajrzał na koniec książki:) jest zaskoczony zakończeniem.
Książka jest, moim zdaniem, filmowa, to znaczy, czytając ją widzimy wszystko jak na filmie, malownicze krajobrazy zimowej i bardzo, bardzo mroźnej Dakoty Północnej, samego Jacka, trochę rozlazłego komendanta policji, jego energicznego zastępcę, piękny dom starszej pani, ją samą, a w roli niewysokiego, sadystycznego meksykańskiego przestępcy obsadzamy oczywiście Dannego DeVito.
I chociaż Childowi zdarzały się już lepsze książki o Jacku Reacherze, to i tę warto przeczytać, nawet jeśli nie przepada się za silnymi i samotnymi przystojniakami :) Autor jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty. 


Podobno rolę Jacka Reachera w filmie opartym na książce Lee Childa "Jednym strzałem" (One Shot) zaproponowano Tomowi Cruise. 
Mam na ten temat do powiedzenia tylko jedno: Nieeeeeeeee




6 komentarzy:

  1. Też zakrzyknę: nieeee dla Kruza. Fuj i brrrr! Wypomadowane pięknidło, bleh!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przeciwnie- nie przepadam za kryminałami choć od czasu do czasu zdarzy mi się coś przeczytać. Mam słabość do samotnych twardzieli, więc nie wykluczam że sięgnę po Lee Child'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam kryminały! Też zaczynałam od Agathy Christie. Muszę poszukać książek Lee Childa.


    Ostatnio czytałam fajne lekkie kryminały dziejące się w niedalekiej przyszłości. Autorką jest J.D. Robb (Nora Roberts) a główną bohaterką Porucznik Eve Dallas-ostra konkretna babka. lektura niezbyt wysokich lotów ale moja mama i ja bardzo się w nich zaczytujemy gdy nie chcemy zbytnio myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nie tylko ja miałam długasną przerwę w blogowaniu. Mam nadzieję, że jest ok?

    OdpowiedzUsuń
  5. jeżeli szukasz dobrych kryminałów to podpowiem Jo Nesbo mój chłopak czyta ów książki i wciąga je jedna po drugiej
    ja zapraszam też na swojego bloga też mówię o książkach i nie tylko http://stopciara.blogspot.com/
    pozdrawiam i miłego czytania

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiem na pytane odnośnie Tassimo :)
    Wadą z pewnościa jest mały dostęp na polskim rynku innych kaw i herbat do ekspresu Tassimo-to mnie irytuje, że nasz rynek jest traktowany po macoszemu. Cena kapsułek też nie zacheca do nałogowego picia kaw i herbat.
    Co do samego ekspresu nie mam jak na razie zastrzeżeń:)
    pozdr
    P.

    OdpowiedzUsuń