niedziela, 2 października 2011

Odyseusz i odkrywca

W jednej z książek Władimira Kaminera (o którym słów kilka innym razem napiszę), jest opowieść bardzo bliska memu sercu. Pisze on, że kiedyś, w latach swego dzieciństwa, znał dziewczynkę, która bardzo chciała zostać archeologiem, namiętnie kopała w przydomowym ogródku ale na nieszczęście swoje i swojej rodziny, nic znaleźć nie mogła. Zakopała więc w tym, niemałym zresztą ogródku, wszystkie złote precjoza swojej babci i niestety, nie wszystko potem odkopała. Od tej pory cała rodzina dziewczynki zamieniła się w zawziętych „archeologów” i usiłowała znaleźć zakopane przez nią skarby :)
Ja nie byłam (na szczęście dla mojej babci) aż taka pomysłowa, ale bardzo chciałam zostać historykiem i archeologiem, właściwie do dziś kołacze mi się na dnie duszy żal, ze nie spełniłam swoich marzeń z dzieciństwa.
Teraz, pisząc o trylogii „Troja”, nie mogę nie wspomnieć o człowieku, który Troję odkrył i odkopał, a którego fascynującą biografię „Sen o Troi” napisał Heinrich Alexander Stoll. 



Mowa oczywiście o Heinrichu Schliemannie. Był to człowiek, którego życie było pełne podróży i przygód, dzieciństwo miał szare, biedne i trudne, ubarwiały je jedynie opowieści o szukaniu skarbów i marzenia. Dzięki temu, że trzyma się swoich marzeń, dzięki swojemu uporowi, wielkiemu wysiłkowi Schliemann w życiu osiąga majątek ale przede wszystkim odkrywa miejsca, które wczesniej uważane były jedynie za legendarne. W Troi, Mykenach i w paru innych miejscach odnajduje Schliemann ślady wskazujące na to, że miasta te były rzeczywiste. Staje się on jedną z najsławniejszych i najbardziej popularnych postaci XIX wieku a jego wykopaliska i badania naukowe są do dziś uznawane za przełomowe dla archeologii i historii.
Nie wiem czy książkę Stolla można znaleźć w księgarni, wydaje mi się, że do zdobycia jest tylko w bibliotekach lub antykwariatach. Ale warto ją przeczytać, bo jest napisana bardzo dobrze, tę biografię czyta się jak najlepszą powieść przygodową. Widać, że autor bardzo dobrze poznał życie Schliemanna, a do tego ma talent do snucia interesujących opowieści. Książkę można podzielić na dwie części, pierwsza opowiada o dość smutnym dzieciństwie Schliemanna, o młodości, o tym jak zdobywał bogactwo, druga część o tym jak spełniał swoje marzenia, a marzył przede wszystkim o tym, by odkryć Troję, która fascynowała go całe życie.
Książkę pierwszy raz czytałam lata temu, moje wydanie jest z roku 1988, jednak jest to książka do której można wracać wiele razy.
Ale przy pierwszym czytaniu zwróciłam uwagę na pewną cechę Schliemanna i wyciągnęłam z niej naukę dla siebie. Nie należy zwracać wielkiej uwagi na krytyczne opinie innych ludzi :)

1 komentarz:

  1. Lubko luba, wyruszam na poszukiwania "Snu o Troi". Ostatnio opowiadałam o Schliemannie licealistom przy okazji omawiania "Iliady". Szkoda, że nie znałam wcześniej książki, o której piszesz...

    OdpowiedzUsuń